♦ Tekst pisany kursywą to wspomnienia ♦
Mrok panujący w małym pomieszczeniu pamiętającym wiele nieszczęść zagęszczał atmosferę przesiąkniętą egoistycznym kłamstwem i nieprzewidzianą zbrodnią. Jedynym elementem nie pasującym do całokształtu była ledwo dostrzegalna łuna światła symbolizująca zanikającą prawdę.
Dźwięk urządzenia rejestrującego pracę serca młodego chłopaka zakłócany był przez chrapliwy oddech mężczyzny stojącego nieopodal okna w ciemnym rogu pomieszczenia. Pozbawione uczuć spojrzenie śledziło sylwetkę modela, a wspomnienia zalewały jego świadomość bezskutecznie ukazując każdy popełniony błąd, którego on sam nie dostrzegał.
Nie do pomyślenia było to, że w jednym miejscu tak wiele przeciwieństw mogło ze sobą idealnie współgrać.
Nie do pomyślenia było to, że w jednym miejscu tak wiele przeciwieństw mogło ze sobą idealnie współgrać.
Bo prawda zawsze owiana jest nutą kłamstwa.
Mrok nigdy nie istniałby bez kończącej się jasności.
Życie nie miałoby sensu bez śmierci.
A bez chaosu, cisza nie zostałaby doceniona.
♦♦♦
- Więc sądzi pan, że to nie był zwykły przypadek?
- Dokładnie. Liczne obrażenia na to nie wskazują.
- A kim jest ten mężczyzna, który przebywa w sali?
- Cóż…
♦♦♦
Byłem zły. Cholernie zły. Przecież żadna baba po czterdziestce nie będzie mi wypominać moich sukcesów. W dodatku, Jongdae – ten mały, wścibski troll znów zabrał mi klienta sprzed nosa, tak samo, jak ostatnie espresso z naszej kancelarii. I jeszcze ta nieznośna pogoda. Co ja w Londynie mieszkam, że cały czas pada?
Wreszcie dotarłem do mieszkania tego rozpuszczonego modela i już chciałem chwycić za klamkę mahoniowych drzwi, kiedy ktoś mnie uprzedził.
Moim oczom ukazała się odpicowana w drogie ubrania postać czerwonowłosego, który zakładał na swój nos okulary przeciwsłoneczne wprost od Gucci’ego.
- Zitao? Co ty do cholery wyprawiasz?!
♦♦♦
- … właściwie to nie wiem.
- Jak to pan nie wie?
- Nie pytałem się. I mógłby pan przestać z tym długopisem? To nie mikrofon.
- To na co czekamy? – powiedział policjant, a już chwilę później razem z lekarzem zostali otoczeni przez mrok panujący w pomieszczeniu.
- Dzień dobry. Nazywam się Kim Junmyeon i jestem naczelnym komendantem seulskiej policji. Wraz z lekarzem Choi chcielibyśmy zadać panu kilka pytań. Zgadza się pan?
- Naturalnie.
- A więc…
♦♦♦
- Wychodzę.
- Dokąd?
- Na spotkanie. – Dodał model wychodząc z mieszkania na ponurą klatkę schodową.
Świetnie. Nie dość, że był cyniczny to jeszcze mnie ignorował. Odruchowo chciałem chwycić go za nadgarstek i powstrzymać przed ucieczką od wytłumaczeń. Tao chyba przewidział moje zamiary i zabrał rękę, cofając się.
Widząc zachowanie chłopaka, bez chwili zastanowienia brutalnie szarpnąłem go za kurtkę i w tamtym momencie wiedziałem, że to nie mogło dobrze się zakończyć.
♦♦♦
- Pozwoli pan, że zadam już ostatnie pytanie. Chyba najważniejsze w całym dochodzeniu. Kogo pan podejrzewa?
- Park Chanyeola.
♦♦♦
Jedno nazwisko, jedno oskarżenie i wiele nieporozumień.
♦ A/N: Witamy ponownie. Tym razem z prologiem opowiadania pod tytułem: "Druga Prawda". Mamy nadzieję, że Wam się spodoba. Czekamy na komentarze oraz zapraszamy do zakładki BOHATEROWIE.PS Pierwszy rozdział pojawi się pierwszego grudnia. ♦
§ XOXO ~ Sejin i Soomi §