czwartek, 19 lutego 2015

ROZDZIAŁ II "because this is a war"


Nadchodzi wojna

Koniec już blisko

Wczorajszego wieczora dotarły do nas zaskakujące informacje. Wu Yifan (28) – as seulskich prokuratorów już wkrótce zmierzy się na sali sądowej ze swoim największym wrogiem, perfekcjonistą Byun Baekhyunem (26). Powagę sytuacji zwiększa fakt, że ofiarą jest model Huang Zitao (22) , który dnia 21 września 2014 roku został zaatakowany w swoim mieszkaniu.
Z zeznań sąsiadki wynika, ze około godziny 18 do drzwi Huanga zapukał mężczyzna, a po chwili słychać było odgłosy szarpaniny. Kobieta dodaje też, że po wyjściu z domu, by zobaczyć, co się dzieje ujrzała leżącego chłopaka na dole klatki schodowej.

- Dookoła ciała było pełno krwi… Ohh.. matko święta! Nawet jak teraz sobie to przypominam to robi mi się niedobrze. Ten zapach… Od razu nakazałam wnuczkowi zadzwonić na policję, lecz ten, nie słuchając mojego polecenia, wybiegł za złoczyńcą. Oh! Cóż za nicpoń! – Powiedziała zdesperowana Choi Minyeon.

Na chwilę obecną policja nie chce zdradzać szczegółów, lecz już teraz wiemy, że sprawa ta nie ucichnie, ponieważ jedynym podejrzanym jest spadkobierca C.Y. Corporation Park Chanyeol, a my Shine Company odkryjemy tą tajemnicę.

~dziennikarz Kim Kibum

♦♦♦

- Więc… Mógłbyś powtórzyć? Nazywasz się Byun…?

- Baek Hyun – oznajmił adwokat śledząc zapiski w dokumentach.

- Masz lat..? – Brunetka siedząca naprzeciwko biurka badała swoim czujnym spojrzeniem każdy zakątek pomieszczenia, a słysząc, co pewien czas, odgłosy rozmów zza drzwi odwracała się w tamtym kierunku.

- Dwadzieścia sześć. – Odrzekł spokojnie mężczyzna, nie do końca wiedząc, do czego zmierza Hanbyul.

- A jak długo już tu pracujesz?

- W Seulu, około dwóch lat. Lecz wcześniej, kiedy mieszkałem jeszcze w Busan studiując pomagałem wujkowi w kancelarii. I uprzedzając twoje kolejne pytanie, nie. Nie jest to krótko. Znam się na rzeczy.

- Aa… Podoba ci się miasto?

- Przepraszam, ale co to ma do rzeczy? – Zapytał Baekhyun, unosząc lekko jedną brew ku górze.

- No niby nic. To normalne pytanie. Gorzej by było, jakbym zapytała cię o rozmiar marynarki, albo… bielizny, ewentualnie czy masz dziewczynę. Jakie samochody lubisz, no chyba, że jesteś baba i wolisz kosmetyki – mówiąc to spojrzała na jego oczy delikatnie podkreślone eyelinerem.

- Może być – burknął nawiązując do pierwszego pytania. – Miasto, jak miasto. Niczym się nie wyróżnia, dużo samochodów, sklepów, ludzi. Rozmiar M. Jestem ge… wolny. Wolę osobowe, czarne. A co do kosmetyków, nie mam nic przeciwko. Jakby nie patrzeć, mydło to też kosmetyk. – Park słuchała odpowiedzi, jednak największą uwagę przykuła ta dotycząca statusu w związku.

- Jesteś ge…?

- Wracając do sedna sprawy. Czy twój brat był kiedykolwiek karany? – Hanbyul nie otrzymując odpowiedzi poprawiła swoje włosy i prychnęła pod nosem.

- To nie jest odpowiedź na moje pytanie. To ja tu jestem starsza!

- Ale to ja mam bronić twojego brata – odpowiedział rezolutnie adwokat.

- Dobrze, ale co to ma do rzeczy? – Spytała spokojniej Hanbyul. – Nieistotne, z której perspektywy, by patrzeć, to ja jestem starsza i oczekuję szacunku.

- Czy szacunek wypuści twojego brata z więzienia? W sumie… swoim gadaniem mogłabyś zająć ochraniarza, wykraść klucze, a później do końca życia uciekać ze swoim bratem, bo bylibyście na liście poszukiwanych. Więc wybieraj. Mi się nie śpieszy, prędzej Chanyeol zatruje się więziennym jedzeniem niż ja umrę z braku pieniędzy.

- Weź ty spłyń! – Powiedziała zirytowana brunetka. Jak on śmiał tak do niej mówić?

- A ty się utop, więc jak? Widzę, że dzisiaj wielu osobom grozi śmierć. – Odpowiedział sarkastycznie Baekhyun, chowając papiery do swojej skórzanej aktówki. Powoli zaczął wstawać, a starsza widząc to, zatrzymała go gestem ręki.

- Czekaj, czekaj. Kiedyś siedział w poprawczaku, a później miał zasądzoną karę pieniężną. – Oznajmiła kobieta, a Byun wrócił na swoje miejsce. – Czy to zmienia postać rzeczy?

- Z prawnego punktu widzenia, tak. Sędzia może być mniej wyrozumiały nawet, jeśli Chanyeol rzeczywiście jest niewinny, bo tego jesteś pewna, tak?

- To śmieszne. – Stwierdziła Hanbyul, uśmiechając się pod nosem. – To mój brat, ale tak bardzo, jak chce wierzyć, że nic nie zrobił, tak bardzo nie potrafię.

- Hm… Nie wiem, czy powinienem ci o tym mówić, ale możesz wpłacić kaucję za swojego brata, ale to jedyna opcja, aby wrócił do domu. Przynajmniej na teraz. – Oznajmił Byun, zasiewając małe ziarenko nadziei w sercu Hanbyul.

♦♦♦

Nadmiar kolorowych zabawek, wiele rozwydrzonych bachorów i głośne krzyki, zdecydowanie nie były życiowym celem Zhang Yixinga. Będąc młodym dzieckiem u boku swojej kochającej matki i trochę nienormalnego ojca, marzył, aby zostać bohaterem. Aby ratować ludzkie życia. Tymczasem teraz jest sługusem małych, wrednych dzieciaków.

- Hyuung! Pobaw się ze mną samochodami. – Wykrzyknął chłopiec o kruczoczarnych włosach, mający na swojej klatce piersiowej przypiętą karteczką, na której napisane było „Taemin”. W swojej drobnej dłoni trzymał sporych rozmiarów czerwony samochodzik i delikatnie nim wymachiwał przed oczami Chińczyka.

- Za chwilę młody, nie widzisz, że…

*puk puk*

- Że ktoś puka? – Zapytał Yixing podchodząc do drzwi wejściowych do przedszkola.

Zhang zobaczył przez wizjer wielkie oko swojego przyjaciela, a już po chwili chwycił za klamkę, otwierając Luhanowi. Chłopak wszedł do środka z dużym uśmiechem na ustach, a widząc swojego współlokatora zagarnął go do uścisku.

- Heej! Dawno się nie widzieliśmy, kochanie. – Powiedział radosnym głosem Chińczyk, delikatnie odpychając od siebie Laya.

- Ta… Rano. Śniadania mi nie zrobiłeś. Co masz w tej torbie? – Zapytał dociekliwie Yixing, a po chwili dodał: - Bardziej żarówiastej to nie było?

Przez pewien moment Luhan spoglądał na niego, nie do końca wiedząc, o co mu chodziło. Jednak chwilę później zorientował się, że w ręku trzymał różową reklamówkę z ciasteczkami, które kupił w cukierni obok.

- Aaa.. To – powiedział wskazując na przedmiot – dla ciebie – stwierdził wyciągając rękę z pakunkiem w stronę opiekuna dzieci.

- Noona! Zostaw go – oznajmił nagle mały Kyungsoo podchodząc do Hana i łapiąc go za dłoń delikatnie nią potrzasając i w tym samym momencie jego oczy znacznie się rozszerzyły błyszcząc z przejęcia.

- N-Noona?

- No noona, a jak inaczej? Przecież jesteś dziewczyną. - W głosie pięciolatka rozbrzmiewało przekonanie i zdecydowanie. Nikt nie mógł mu wmówić, że było inaczej. No, może oprócz Sulli.

- Ja? D-Dziewczyną? – Zapytał Luhan, spoglądając na śmiejącego się Yixinga, desperacko poszukując odpowiedzi w oczach współlokatora. Jednak ta nigdy nie nadeszła.

W akcie desperacji spuścił wzrok i poszedł w stronę stołu, na którym panie kucharki ustawiały już jedzenie. Na białych talerzykach porozkładane były kolorowe kanapki, mające na celu zachęcić małych niejadków do spożycia posiłku.
Po pewnym czasie wszystkie dzieci zajęły już swoje miejsca, a Luhan bardzo dyskretnie podbierał małemu Kyunsoo złociste frytki.
Bo nie mógł go ani pokrzyczeć, ani skarcić, a kara musiała być.
Za tą noonę.
Nie zauważył jednak, że pewna szczupła dziewczynka stała za nim, a w oczach miała żądzę mordu.

- Jinri - powiedział Lay wyciągając ręce w stronę dziecka. - Nie siadasz z Kyungsoo?

- Nie. - Stwierdziła, po chwili odwracając się  w stronę drzwi. - Kai już przyszedł! - Krzyknęła i od razu popędziła w stronę chłopaka wskakując mu na ręce.

Gdy wesoła dwójka zniknęła w tym samym miejscu, w którym stał wcześniej Jongin, pojawił się Kim Minseok. Mężczyzna niezliczenie wielu sukcesów i jednej porażki, o której nie chciał pamiętać. Jego rozbiegane spojrzenie lustrowało wszystkich w pomieszczeniu, a gdy zatrzymało się na twarzy Luhana siedzącego wśród małych dzieci, ojciec Kyungsoo podszedł, i kładąc rękę na ramieniu współpracownika, zapytał:

- Luhan, ile ty właściwie masz lat?

♦♦♦

Dźwięk szpilek uderzających o marmurową posadzkę rozniósł się echem po pustym domu, a kremowy płaszcz znalazł swoje miejsce na jednym z wieszaków. Z ust brunetki wydobyło się westchnienie będące oznaką zmęczenia i bezradności, natomiast jej rozbiegane spojrzenie spoczęło na drzwiach prowadzących do pokoju najmłodszego bratu. Po ówczesnym odłożeniu kluczu na kredens znajdujący się w przedpokoju, weszła wgłąb mieszkania, gdzie ujrzała mnóstwo porozrzucanych butelek. W dodatku puste paczki po chrupkach utwierdziły ją w przekonaniu, że jej kochany braciszek ponownie sprowadził kogoś do domu.

- Sehun! - Krzyknęła żądna wyjaśnień Hanbyul. Nie uzyskując odpowiedzi dwudziestoośmiolatka ponowiła swoje wołania, a po chwili usłyszała głośnie kroki dobiegające z pierwszego piętra i, czekając na wyjaśnienia, oparła się o blat kuchenny.

Myśli kobiety powędrowały w kierunku Chanyeola, który właśnie dzisiaj miał odbyć swoje pierwsze spotkanie z adwokatem.
Oczywistym był fakt, że brunetka martwiła się o niego, ponieważ jego przyszłość stała pod znakiem zapytania, a ona sama kwestionowała swoją wiarę w uczciwość brata. Pod wpływem emocji, które zaczęły się w niej kumulować, dłonie Hanbyul trzęsły się niekontrolowanie, lecz z pewnego rodzaju letargu obudził ją
Sehun stojący nieopodal.

- Noona, czego chcesz? - Zapytał nastolatek.

Hanbyul z początku lekko zagubiona nie wiedziała, co powiedzieć, jednak po chwili otrząsnęła się i rzekła:

- Wytłumacz mi, proszę, co ma znaczyć ten bałagan?

- No wiesz, Jongin przyszedł i ...

- Ah.! Znowu on, i wszystko jasne.

- A było kiedykolwiek ciemne? - Kobieta ignorując dziecinną odpowiedź brata, kontynuowała:

- Chanyeol jest w areszcie, a ty nie szukasz nawet żadnej możliwej opcji, aby pomóc mu wrócić do domu - odrzekła poirytowana Hanbyul.

- Noona, nie ma go. Dlatego zaprosiłem Jongina. Aby świętować - mówiąc to Sehun zrobił rozbawioną minę, co spowodowało większą złość brunetki, która w tamtym momencie wpatrywała się w chłopaka pustym wzrokiem.

Jego wypowiedź sprawiła, że po plecach Hanbyul, która zastanawiała się, kiedy jej brat aż tak bardzo się zmienił, przeszły dreszcze. To właśnie wtedy po raz pierwszy zadała sobie pytanie, czym właściwie jest rodzina. Jednak nie znalazła na to odpowiedzi.

- Sehun, właśnie próbuję ci powiedzieć, że możemy wpłacić kaucję za Chanyeola. Czy to też ciebie nie obchodzi? - Spytała zrezygnowanym głosem.

- Nie - powiedział blondyn odwracając się w stronę schodów, lecz po chwili zatrzymał się. - Zaraz.. co?! Czyś ty oszalała? Będziesz za tego debila płacić? Jest dorosły, niech sam sobie poradzi.

- Hunah, dlaczego tak się odnosisz wobec swojego brata.

W pewnej krótkiej chwili wspomnienia sprzed pięciu lat opanowały myśli Sehuna i momentalnie zabrały go do świata przeszłości. Do świata, w którym jego pierwsza miłość ciągle istniała.
Do świata, w którym Chanyeol nadal był jego bratem.
W czekoladowych oczach chłopaka pojawiły się szkliste łzy świadczące o wciąż trwającym uczuciu do kogoś, kto po raz pierwszy poruszył jego młodzieńcze serce, jednak nigdy nie był mu pisany.
Koreańczyk orientując się, że powoli traci nad sobą kontrolę szybko potrząsnął głową i już z pokerową miną odpowiedział:

- Siostrzyczko - szyderczy uśmiech zakwitł na twarzy Parka. - Czy nie wiesz, że nie należy interesować się rzeczami, które nie powinny cię obchodzić?

Hanbyul spojrzała ze zrezygnowaniem na młodszego brata powoli zaczynając wątpić i w niego, jak i zarówno w definicję prawdziwej rodziny, którą stworzyła nie przestrzeni lat, po czym kierując się w stronę wyjścia na taras, ówcześnie zatrzymując się, powiedziała:

- Czy tego chcesz, czy nie, ja sprowadzę naszego brata do domu. - Kobieta obdarzyła młodszego jeszcze jednym, ostatnim spojrzeniem i udała się do wcześniej wspomnianego miejsca znikając z pola widzenia Sehuna.

Następną rzeczą, jaką zapamiętała był ciepły wiatr otulający jej policzki oraz panorama miasta władająca jej umysłem i wspomnieniami.
Drzwi się zamknęły.

♦♦♦

Cień mężczyzny ubranego w drogi garnitur, z każdym jego krokiem, podążał w kierunku drzwi, za którymi już czekał jego nowy klient.
Postawa Byun Baekhyuna idealnie odzwierciedlała jego pewność siebie i siłę charakteru, dzięki którym adwokat z łatwością zyskiwał sławę. 
W końcu zadbaną dłonią nacisnął klamkę i otworzył drzwi zza których jego oczom ukazała się zmarnowała sylwetka architekta. 

- Dzień dobry. - Powiedział, odkładając papiery na stół, przy którym siedział Chanyeol.

- Dzień do... - Urwał, w końcu dostrzegając twarz nowo przybyłego nie wierząc w to, co widzi.

Kruczoczarne, nieco przydługie, gęste włosy przesłaniały niemal czarne oczy, w których Park na chwilę zatonął. Następnie przesunął wzrokiem po jego kształtnym nosie, a parę sekund później różowe, pełne usta również doczekały się uwagi. Jednak przez cały ten czas Chanyeol nie mógł pozbyć się jednej myśli odbijającej się echem w jego głowie.
Byun Baekhyun zdecydowanie przypominał Kim Taehyunga.


♦♦♦

A/N:  Dzień dobry, everyone!!!!
Nareszcie po trudnej wojnie ze szkołą i lenistwem nasze wojska zwyciężyły i oto jest nowy rozdział~! Huehueh *oklaski*
A teraz na poważnie. Chciałyśmy serdecznie przywitać Baekwylona ♔  i Kimiko Xiao. Czujcie się jak u siebie i komentujcie ;3
JEDNAKŻE.. gdyby tylko wszystko dobrze się układało nie byłoby urozmaicenia. Dosyć długa przerwa poskutkowała tym, że napisałyśmy OH, z którego jesteśmy dumne, bo w końcu stworzyłyśmy cracka (btw. hunfanhan, BamBam i samice pozdrawiają i szykują niespodziankę, ale cii..~!). 
Niestety jest nam trochę przykro, że tylko MIś Yogi (której jesteśmy wdzięczne) komentuje. Nie to, że żądamy od was bardzo długich komentarzy. Naprawdę. Parę słów wystarczy, abyśmy wiedziały, że ktoś to czyta, bo wyświetlenia mówią same za siebie.
Tak więc, koniec na dzisiaj naszego narzekania. Do napisania~! ^^


§ XOXO ~ Sejin i Soomi §