piątek, 23 stycznia 2015

Operacja HunHan



Pewnego słonecznego dnia, który tak naprawdę nie był aż tak bardzo słoneczny Byun Baekhyun nonszalancko opierał się o szklane, pełne jedzenia lodówki na stołówce. W pobliżu, zachęcany natarczywymi spojrzeniami rówieśników pracował zawzięcie Park Chanyeol, który na swojej głowie założoną miał niezbyt gustowną, biało-szarą czapkę chroniącą jego bujne, brązowe loki przed wpadnięciem w przesolony bulion.
A wszystko to przez jeden krótki moment zapomnienia, który skończył się wizytacją ojca. 
Spojrzenie starszego śledziło każdą sylwetkę w pomieszczeniu, jednakże największą uwagę przykuwał blondyn znajdujący się w samym centrum zainteresowania. Wszyscy uczniowie przyglądali się mu z fascynacją, a z ust niektórych z nich wydobywały się westchnienia zachwycenia. Każdy, kto przebywał na stołówce wiedział, że jest on uczniem zaledwie pierwszej klasy na profilu europejsko-językowym, miał wzbudzające podziw metr osiemdziesiąt cztery wzrostu i tyłek, na który każdy spojrzał chociaż raz. Prawdę powiedziawszy uczniowie, którzy wiernie go wielbili byliby w stanie wyrecytować jego biografię z prędkością godną najlepszego kpop’owego rapera wszech czasów, lecz on kolokwialnie mówiąc, miał to gdzieś.
A jego imię brzmiało…

- Chanyeol! Powiedzieć ci coś?

- Baek, jestem zajęty – odrzekł Park nakładając kolejną porcję kimchi.

- Oglądałem film. Tajski. Fajny. Nawet bardzo fajny – kontynuował Baekhyun nie zważając na protesty swojego chłopaka. Przecież nie przez niego miał karę. Tylko przez chemię między nimi. – A wiesz, co było najfajniejsze? Chodzili na fajne randki. Takie fajowskie. Podwójne. GEJOWSKIE. – Wyszeptał Byun okrążając lodówkę i zbliżając się do Chanyeola, po czym ustał na palcach i wyszeptał: - To pociągające. Ja tak chcę.

Chłopak przedtem zajęty pracą momentalnie poczerwieniał na policzkach i zdenerwowany rozejrzał się dookoła, by sprawdzić czy ktoś nie podsłuchuje ich nie do końca odpowiedniej rozmowy podczas pobytu w szkole. Po chwili poczuł, jak chude ręce zaciskają się wokół jego talii a ciepły oddech ogrzewa ramię. Nieco przestraszony odskoczył od kochanka i spojrzał na niego niby z wyrzutem, lecz jednak z pewną dawką czułości.

- Baek… Nie w szkole, tłumaczyliśmy już to sobie. Nie chcę aby znowu mój ojciec nas nakrył. – Stwierdził młodszy, a widząc smutniejsze niż przedtem spojrzenie swojego chłopaka objął go jedną ręką w talii. Na tyle mógł sobie pozwolić. – Jeszcze będzie na to czas, ale teraz musimy hamować się przed panem dyrektorem – dodał z prychnięciem.

- Channie, ale ja mam plan.

▼▲ ▼▲

Cisza panująca w bibliotece była najprzyjemniejszą z melodii dla uszu Luhana, a siedząca nieopodal Victoria z podziwem patrzyła na swojego kuzyna pogrążonego w lekturze od niemal godziny. Jego zgrabne palce co chwilę chwytały kolejne kartki, aby oczy mogły poznać dalszą część powieści.
Spokój panujący w ogromnym pomieszczeniu przerwany został trzaskiem drzwi wejściowych. Tylko jedna osoba miała w zwyczaju właśnie w taki sposób oznajmiać swoje przybycie.
Był to Byun Baekhyun uczeń trzeciej klasy liceum, nieposkromiony i wściekły fanatyk yaoi.
Chłopak skinął głową kobiecie siedzącej przy biurku, po czym cichutko podreptał w stronę stolika zajmowanego przez Chińczyka.
Przez parę minut przyglądał się różowowłosemu, a z każdą kolejną chwilą jego szyderczy uśmiech powiększał się coraz bardziej. Natomiast w głowie tworzyły się niesamowite plany dotyczące zrealizowania pierwszej w historii liceum, podwójnej randki.
Gejowskiej randki.
W końcu zdecydował się na decydujący ruch i opierając się łokciami o blat uniósł się tak, by znad książki trzymanej przez Luhana widoczne były jedynie jego oczy pełne determinacji.
Trzecioklasista czujący na sobie spojrzenie oderwał się od lektury i z pytającą miną zerknął na Baekhyuna.

- Cześć Luhan. Jesteś gejem?

▼▲ ▼▲

Lekcje historii w 77 ogólnokształcącym liceum w Seulu były nadzwyczaj interesujące zwłaszcza w klasie 3b, kiedy to trzydziestopięcioletnia Park Bom po raz kolejny rozpoczynała swój słynny wykład o historii makijażu. Wszystkie dziewczęta oraz niektórzy chłopcy, którzy wcale nie byli zainteresowani jej kształtami, a tajnikami dbania o urodę siedzieli zapatrzeni w nauczycielkę niczym kolekcjoner obrazów w Mona Lisę.
Jedynym wyjątkiem od reguły był niski brunet siedzący w ostatniej ławce pod ścianą, którego przydługa grzywka cały czas wpadała mu do oczu. W skutek czego Baek nieustannie zdmuchiwał ją z pola widzenia, lecz ta na okrągło powracała. Zachowanie chłopaka coraz bardziej irytowało siedzącego obok Jacksona.

- Ee! Baekkie! – Wang mówiąc to klepnął sąsiada z ławki w tył głowy. – Popraw sobie tą fryzurkę. Park nie kupił ci żadnej różowej spineczki?

- Dla twojej wiadomości spinkę zostawiłem w domu, a Chanyeol lubi moją fryzurę. I tak by the way - zamknij ten swój pyszczek, bo Hunhany są ważniejsze. – Oznajmił oburzony Byun ostentacyjnie wywracając oczami i na nowo skupił swoją uwagę na planowaniu operacji.
           
Na jego kartce widniały już różne sposoby, jakie mógłby wykorzystać, żeby połączyć dwójkę jego znajomych. Od komicznie prostego wytworzenia między nimi pola hiper elektrostatycznego, aż do zwołania powstania zombie, które swoimi cudownymi urokami miałyby połączyć ich w bólu i wiecznej rozkoszy. Widząc swoje postępy i efekty pracy Byun uśmiechnął się pod nosem i ponownie zaczął zaciekle bazgrać po kartce, a gdy zauważył, że powoli traci zainteresowanie ze strony Jacksona przysunął się lekko do niego i słodkim głosikiem rzekł:

- Jackson… Spinka spinką, ale ja mam plan. Mocarny! – Dopiero chwilę później orientując się, że powiedział to zbyt głośno.

Park Bom widząc podekscytowanie swojego ucznia, uśmiechnęła się unosząc jeden kącik ust ku górze.

- Widzę panie Byun, że ma pan dużo do powiedzenia. Czy zechciałby pan podzielić się tym na forum klasy? – Rzuciła sarkastycznie kobieta.

- Niech mi pani uwierzy, że na chwilę obecną nie jest to nic interesującego, ale obiecuję. Gdy operacja nabierze rozmachu, będzie pani pierwszą, która się o tym dowie. – Odrzekł pewny siebie Baekhyun, podnosząc się z ławki.

- Dobrze w takim razie proszę mi powiedzieć kto przyczynił się do wybuchu wojny koreańskiej?

- No to eee… Miał coś tam na imię chyba z Hun – powiedział pod nosem Baek. – A nie. Może coś z Han? Hmm… Hunhan?

- Nie Baekhyun. Zła odpowiedź.

- Nie, proszę pani. Hunhan zawsze jest odpowiedzią. – Sprzeciwił się brunet z szerokim uśmiechem na ustach. Po chwili rozłożył szeroko ręce i podniosłym głosem oznajmił: - Pamiętajcie moi drodzy rodacy, w momencie biedy i rozpaczy Hunhan zawsze będzie jedyną i najprawdziwszą odpowiedzią. Już niedługo będziecie mogli dołączyć do jedynego w swoim rodzaju fandomu hunfanhan, a gdy to zrobicie poprowadzę was drogą światłości do…

- BYUN BAEKHYUN! Do dyrektora!

▼▲ ▼▲

Park Chanyeol siedział  w sali informatycznej i wspominał. Sala ta pamiętała niewiele. Jednakże jedno z najważniejszych wydarzeń z życia młodego pracownika stołówki miało miejsce właśnie tutaj. Dokładnie pół roku temu przez te zniszczone, pomalowane brudną, białą farbą drzwi wszedł dyrektor, a jego oczy zobaczyły gejowskie zagranie swojego syna z podmiotem szatana potocznie nazywanym przez nauczycieli Byun Baekhyunem. Do tej pory Chanyeol nadal był poirytowany, że właśnie w tamtej chwili jego ojciec musiał mieć niewytłumaczalną potrzebą, żeby odwiedzić salę informatyczną, jednocześnie przerywając im piękny moment pełen komputerów i… Baekhyuna.
Siedzącego na jego kolanach Baekhyuna.
Po chwili telefon Parka zaczął wibrować w jego kieszeni, a ten z wypiekami na policzkach odpowiedział na połączenie.

- Hej Yeollie! Co robisz?

- Wspominam – odrzekł zawstydzony chłopak.

- A to cudownie, bo widzisz… Mam plan – usłyszał głos swojego chłopaka, a oczami wyobraźni widział, jak ten zacierał ręce gotowy do pracy nad wymyśloną przez niego operacją.

- Ja też.

 - Taak? Jaki? – Spytał piskliwym głosikiem Byun.

- Nigdy więcej pocałunków w szkole, bo mam dosyć tego, jak moje ubrania śmierdzą jedzeniem. To mnie obrzydza.

- No, ale wiesz… To było tego warte. Z resztą nieważne~! Co do Hunhanów, musisz mi pomóc. Dzisiaj.

- A przecież mieliśmy iść na lody – powiedział smutnym głosem Chanyeol. Miał dość tego kolejnego durnego pomysłu Baekka. Nawet jeżeli jeszcze nie został wprowadzony w życie.

- Tak myślałem, tobie tylko jedno w głowie. Wiesz co? Udajmy, że nic nie słyszałem. Dla twojej wiadomości mam na kim polegać.

- Na kim?!

- A… Na tobie głupku! – Krzyknął radośnie starszy rozłączając się.

▼▲ ▼▲

Ciepłe promienie słoneczne delikatnie ogrzewały porcelanową cerę Sehuna, lecz chłopak nie zwracając na to uwagi szedł wsłuchany w piskliwy głos Bambama, a wiosenny wiatr rozwiewał jego puszyste włosy sprawiając, że wyglądał niczym model znajdujący się na planie zdjęciowym. Natomiast prawą ręką rytmicznie odbijał piłkę do kosza. Co chwilę spoglądał na rozentuzjazmowanego rówieśnika, który żywo gestykulował.

- No i wiesz, jakbym w końcu nauczył...

Sehun słysząc niekończący się wywód chłopaka z różową grzywką odwrócił od niego uwagę spoglądając przed siebie.
W oddali ujrzał idących w ich kierunku dwóch bliskich przyjaciół. Jeden z nich był bliskim, bliskim przyjacielem.
Bo przecież chodziło o odległość między nimi. Nic więcej.

- Ya! Luhan czekaj na mnie! - Krzyknął Baekhyun wymachując reklamówką pełną bliżej niezidentyfikowanych przedmiotów.

Chińczyk przyśpieszył jedynie kroku nie odwracając się w stronę bruneta, który zakopał dumę Lulu wraz z pierwszym ruchem eyelinera. Przez emocje buzujące w jego drobnym ciele nie spostrzegł się nawet, kiedy wpadł na Bambama. Sehun kierowany troską o swojego kochanego hyunga chwycił go za kaptur i odciągnął od Taja.
Po chwili do trójki znajomych dobiegł zadyszany Byun, który podparł się o ramię Luhana, po czym stwierdził:

- Lu ty serca nie masz! Jak mogłeś kazać mi nieść te ciężkie eyelinery?! Zamiast mi pomóc to ty chcesz wszystkim pokazać swój makijaż. Taki z ciebie kolega?! - Momentalnie wszyscy zwrócili swój wzrok w stronę speszonego Luhana i właśnie wtedy czarne jak nowe buty Bambama kreski zostały dostrzeżone.
Sehun stał nieruchomo wpatrując się w podkreślone teraz oczy trzecioklasisty podróżując do świata swoich marzeń. W pewnym niezwykłym, ale jakże krótkim momencie stwierdził, że łagodne spojrzenie jego Chińczyka przypominało to, które widział niedawno w zoo.
Spojrzenie jelenia.
Jelenia, który śmierdział.
Tak, zdecydowanie nie powinien był pomyśleć "jego Chińczyka".

- Aaah. Lu co masz na oczach? Daj dotknąć! - powiedział Bambam wyciągając rękę w stronę Hana, która po chwili została odtrącona w przypływie apodyktyczności Sehuna.

- Bam, nie uważasz, że należałoby się czasami pohamować? - Zapytał ironiczne Koreańczyk. - A tak w ogóle Baek, Lu, co wy tu robicie?

 - No wiesz, Hunnie. Są pieniążki, eyelinerów też pod dostatkiem, kolega... Jakiś zawsze się znajdzie. Czy odpowiedź nie nasuwa ci się sama?

- Powiedzmy. A co ma do tego Luhan? - Zapytał Sehun, a Baekhyun widząc jego zainteresowanie starszym uśmiechnął się pod nosem i odpowiedział:

- Luhan jest ładny. Grzechem byłoby nie dopomóc jego urodzie w zawładnięciu mózgami innych potencjalnych samców mogących się nim zainteresować.

- A co z samicami? - Dopytał Bambam wciskając się między trójkę, aby zwrócić na siebie uwagę.

- Oj! Daj spokój Tajski księciu, tylko spójrz na naszego Lulu - stwierdził uroczo Baekhyun przyciągając wspomnianego za szyję. - Moj gej-radar mówi mi, że coś takiego nie może się wydarzyć. Uh..! Nie każcie mi nawet o tym myśleć! - Wykrzyknął Byun wzdrygając się.

Nagle uwagę wszystkich przykuła grupa nastolatków biegnących w ich stronę i skandujących imię Sehuna. Trzymali oni rożnego rodzaju transparenty, a dziewczyny miały w rękach czerwone balony w kształcie litery "s".
Jedynym, co w tej sytuacji mógł zrobić Sehun, było głośne krzyknięcie "Szybko! Zmywajmy się stąd!", by po chwili złapać Luhana za rękę splatając ich palce ze sobą i pociągnąć go w przeciwną stronę po to, by za jednym razem uciec i nieznośnym fanom, i krzykliwym kolegom.

▼▲ ▼▲

Przygaszone światło żyrandola, nastrojowa muzyka w tle i bliskość drugiego ciała sprawiały, ze Luhan czuł się w tamtym momencie, jak w niebie. Czułe szepty Sehuna i delikatne pocałunki, jakie składał na jego karku skutecznie przeszkadzały w utrzymaniu skupienia, mimo to Lu dalej próbował tłumaczyć swojemu chłopakowi podstawy wymowy niektórych chińskich słówek.

- Lu, co ty na to, żeby odłożyć już te ksiązki? Poświeć mi trochę uwagi - młodszy wymruczał wprost do ucha starszego, a chwilę później jego ręka powędrowała do książki i odrzuciła ją na bok.
           
Han widząc poczynania Sehuna odwrócił się w jego stronę, a ten chcąc wykorzystać sposobność zbliżył się do ust Lulu. Chińczyk przewidując zamiary bruneta położył palec wskazujący na jego wargach i oznajmił poważnym tonem:

- Hunah~ Nie spiesz się tak. Najpierw powiedz mi, czego się dzisiaj nauczyłeś.

Sehun przytulił Luhana i wyszeptał: "Xiao Lu, wo ai ni". Po czym odsunął się nieco i złożył na jego ustach tak długo wyczekiwany pocałunek.
Po chwili dwójka chłopaków oddających się przyjemności usłyszała, jak drzwi do pokoju starszego uchylają się, przez co momentalnie przerwali pieszczotę i spojrzeli w stronę wejścia, gdzie wychylała się mama Luhana.

- Chłopcy, chcecie coś zjeść?

▼▲ ▼▲ 

- Yeollie, ale co będzie, jak Hunhany nie wypalą?! Przecież mój plan… - Zapytał zrozpaczony Baekhyun desperacko trzymając swojego chłopaka za dłoń.

Park rozejrzał się po stołówce, aby zobaczyć, czy nikt nie podsłuchuje ich rozmowy. Na szczęście nie dostrzegł nikogo takiego, jednak postać stojąca przy wejściu zwróciła jego uwagę.
Wiedział, że jego ojciec po raz kolejny próbował go kontrolować.

- Baek, nie teraz. Ojciec patrzy.

- Ale ty nie rozumiesz! Jak on może robić kabum moim Hunhanom?! Ja się nie dam pokonać. Mam plan! - Mówiąc to, Baekhyun zrobił na tyle słodką minkę, że Chan nie mogąc się powstrzymać, złapał go za policzki, lekko muskając jego usta swoimi.

Nagle w całej stołówce rozbrzmiał wszystkim znany dźwięk ogłaszający...

- Czas na fanhun! Dla zainteresowanych, czyli prawdopodobnie wszystkich, pan Oh Sehun aka piękny tyłek kończy lekcje o godzinie piętnastej. Żadne zajęcia dodatkowe nie są przewidziane. - Po tych słowach dźwięk powtórzył się, a chwilę później przewodniczący radiowęzła szkolnego dodał: - PS dzisiaj na stołówce podają sehunowskie pierożki z akompaniamentem westchnień zadowolenia fanek. Dziękujemy za uwagę. Koniec fanhuna...

▼▲ ▼▲

Najdziwniejszą rzeczą w całym liceum był niespotykany zwyczaj uczniów, aby po usłyszeniu dzwonka oznajmiającego koniec przerwy, zamiast udać się do klasy, wszyscy podążali ku wyjściu ze szkoły, żeby moc zobaczyć wracającego z dworu Oh Sehuna.
Natomiast sam obiekt westchnień licealistów nie zwracał na nich zbytniej uwagi, jedynie ze względu na swoje dobre wychowanie, przyjmował prezenty, jakimi go obdarzali. Jednak widząc tłum większy niż zwykle miał złe przeczucia.
Nie mając innego wyboru ruszył w sam środek zbiorowiska, dostrzegając na jego końcu stojącego Luhana. Młodszy posłał uśmiech w jego kierunku, a widząc, że Chińczyk przywołuje go ruchem dłoni nie skupiał się już na niczym innym, tylko na tym, aby jak najszybciej do niego dotrzeć. Jednakże to, co stało się chwilę potem, przekroczyło wszelkie granice.
Bowiem pewna swędząca dłoń, aż nazbyt zafascynowanej fanki tyłka Sehuna powędrowała w jego kierunku po to, aby z głośnym plaśnięciem dotknąć w końcu jego obcisłych, czarnych rurek, a raczej tego, co zasłaniały.
Hun stanął, jak wryty orientując się, że jego dotychczas nienaruszony tyłek został naruszony.
Przecież miał go zostawić swojemu aniołkowi.
Tylko jemu mógł pozwolić go dotykać.
A jeżeli już mówimy o Luhanie...
Sehun posłał mu złośliwy uśmieszek i podbiegł do niego od razu łapiąc go za kark i przyciągając do pocałunku. Przez natłok emocji ruchy ich warg były bardziej chaotyczne niż zazwyczaj, a pieszczota wydawała się być namiętniejsza.
Zewsząd słychać było odgłosy zdziwienia, a niektóre dziewczyny wachlowały swoje koleżanki, które zdążyły zemdleć.

- Sehun, co ty robisz? - Zapytał Luhan z zaróżowionymi policzkami i czerwonymi ustami.

- Nie przejmuj się tym, Xiao Lu - odrzekł Koreańczyk, po czym przyciągnął starszego do kolejnego pocałunku, jednak tym razem był on spokojniejszy i bardziej delikatny.

Tymczasem Baekhyun, który trzymał się Chanyeola nie mógł uwierzyć własnym oczom. - Channie, oni są razem? - Zapytał swojego chłopaka, a widząc, że ten nie był zdziwiony tym, na co patrzył, szarpnął go za ramię, by zwrócić na siebie uwagę.

- Nigdy nie pytałeś kochanie.

▼▲ ▼▲

Ding dong ding
           
- Czas na fanhun. Ogłaszamy, że pan Oh Sehun aka piękny tyłek jest zajęty przez Luhana aka chińskiego jelonka. Ponadto ogłaszamy, że radio fanhun przeistacza się w radio hunfanhan, a prezesem głównym jestem ja.
Byun Baekhyun.

▼▲ ▼▲

A/N: SUPRISE!
Jesteśmy zadowolone, że w końcu coś dodałyśmy. Nie będziemy się rozpisywać, bo czas goni, ale mamy nadzieję, że Oneshot przypadnie Wam do gustu.
No cóż... Czekamy na komentarze i obiecujemy, że jutro bierzemy się za TST, aby dodać kolejny rozdział jak najszybciej.

 § XOXO ~ Sejin i Soomi §

2 komentarze:

  1. HAHAHAHAHA! No nie mogę, zabiłyście mnie tym shotem. Istna komedia, po prostu rzucam się na kolana, ponieważ ostatnio każdy pisze angsty, a moje biedne serduszko cierpi :c Ale w końcu doczekałam się czegoś z waszej strony i dziękuję za ten shot :D No po prostu genialne :D Życzę wam weny i czasu na pisanie :3
    Miś Yogi

    [2-4-you.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękujemy za komentarz *^•^*
    My również jesteśmy zadowolone, że w końcu zmobilizowałyśmy się i coś dodałyśmy xd
    Szczerze? Nie do końca wiemy, co napisać, jednakże jesteśmy wdzięczne, że komentujesz na bieżąco. Tobie również życzymy weny i czasu na pisanie ^^
    § XOXO ~ Sejin i Soomi §

    OdpowiedzUsuń